czwartek, 30 grudnia 2010

a co z moim taraso-balkonem?

Najgorsze już za mną, mogę tak powiedzieć ponieważ już mieszkam w swoim mieszkaniu, nie czuć już nigdzie zapachu farby, jest posprzątane i całkiem nieźle to wszystko wygląda. Może wyjdę na nieskromną, ale odkryłam w sobie talent projektanta wnętrz. Nie wiem jak to opisać, ale czasami wejdę do jakiegoś sklepu z wyposażeniem dla domu i od razu mam milion pomysłów jak wykorzystać poszczególne elementy. A przy okazji daje mi to dużo satysfakcji i zabawy. Nie boję się kolorów i dzięki temu moje mieszkanie jest bardzo żywe i wesołe. Póki mieszkam w nim sama mogę zaspokajać tylko swoje potrzeby więc wszystko, wszystko, absolutnie wszystko jest po mojemu. Napotkałam jednak jeden mały problemik... z którym nie mogę sobie poradzić już od dłuższego czasu. 

Teraz jest zima więc mnie to tak nie mierzi, ale ilekroć wyglądam za okno tęskniąc za słońcem przypomina mi się kłopot, dylemat, nie wiem jak to jeszcze nazwać. Mianowicie co zrobić z moim taraso-balkonem??? Z mojego dużego pokoju można wyjść na 9 metrowy balkon, który obecnie pokryty jest grubą warstwą śniegu i mniemam że także lodu i kto wie czym jeszcze. W każdym bądź razie pod tym wszystkim znajduje się wylewka. Tak jak ją panowie developerzy zostawili. Nie zajmowałam się wcześniej tym bo po pierwsze nie miałam pomysłu, a po drugie chciałam się jak najszybciej wprowadzić, więc na tapecie były pomieszczenia w których będę uczęszczała dużo częściej. Teraz jednak kiedy wnętrza są zrobione chciałabym zabrać się za ten balkon, żeby już niedługo cieszyć się leniuchowaniem na leżaku, witać wiosenne poranki przy kawce przy miniaturowym stoliczku... 

Jednym słowem chcę mieć ładny balkon. Kto mi teraz poradzi tylko czym go wyłożyć. Pierwsza myśl jest prosta. Wystarczy rzucić płytki i będzie super. Ale to takie oklepane i proste... Po za tym w moim przekonaniu wcale nie takie łatwe i dobrze wyglądające. Płytki przecież mają fugi, a fugi łatwo zachodzą, trzeba je szorować co do przyjemności raczej nie należy. A wiadomo jak to będzie na balkonie, który cały czas jest wystawiony na działanie warunków atmosferycznych. Po za tym są brzydkie, jak przejrzałam ofertę ceramiki proponowanej na zewnętrzne założenie to się za głowę złapałam i aż uwierzyć nie mogłam że to wszystko jest takie szare i bure. Może te marmurkowe płytki trochę ratowały sytuacje, ale akurat te najładniejsze wcale mi nie pasowały do salonu. Wszystko takie pstrokate i zamazane. Płytki zatem odpadają. 

Znajoma mi podpowiedziała, żeby wyłożyć taras kostką granitową. Muszę przyznać że jest bardzo ładna i ona by mi odpowiadała. Ale jak sobie poczytałam jak wygląda ułożenie kostki to od razu zarzuciłam ten pomysł. Z resztą czy ktoś kiedyś słyszał, żeby układać kostkę na tarasie w bloku? No i jestem w kropce. Słyszałam coś o łupkach kwarcowych ale nie umiem sobie tego wyobrazić na moim balkonie. Płytki granitowe?Płytki kamienne czy płytki betonowe? Najbardziej mi się podobają drewniane podłogi, ale pewnie u mnie już się  nie da tego wykonać. Po za tym są pewnie strasznie drogie. Nie mogę zapominać, że nie mam zadaszenia, więc drewno wymagałoby corocznej dodatkowej opieki z mojej strony. Z natury jestem troszkę leniwa, więc wyglądałoby na zniszczone, matowe, stare. A tego bym nie chciała. Już sama nie wiem, a najgorsze że nie wiadomo gdzie szukać pomocy...

niedziela, 14 listopada 2010

Od czego mam zacząć? POMOCY


tak...więc od czego mam zacząć...przez pół dzisiejszego dnia siedziałam na podłodze, gołych panelach i myślałam co tu teraz zrobić? mam już własne mieszkanko, nie za duże, nie za małe, po prostu odpowiednie i idealne dla mnie. 48 metrów kwadratowych mojego szczęścia, po części mojego zmartwienia... bo oprócz najpotrzebniejszych rzeczy nie mam tu zupełnie nic. Nawet łóżka! Ale spanie w dużym pokoju na kalimacie nawet mi się podoba. Akcja prostowanie kręgosłupa trwa :D

Dzięki temu, że nie mam też rolet i zasłon, o żaluzjach nie mówiąc, wstałam dziś o brzasku, słońce nie dawało spokoju mojej twarzy, ciągle jej dokuczało, aż w końcu zupełnie wybiłam się ze snu i otworzyłam szeroko oczy. Listopad, a tu polska złota jesień zaskakuje. Nie to żeby mi to przeszkadzało... W każdym bądź razie dziś za wiele nie zwojuje, jest niedziela...może pod wieczór wybiorę się do ikei, pooglądać jakieś ciekawe aranżacje. może coś sobie podpatrzę i wykorzystam u siebie? zobaczymy czy będzie coś ciekawego.

Opowiem teraz o moim przedsięwzięciu. Zamierzam na tym blogu zająć się aranżacją mojego mieszkania. Po kolei będę opisywała projekt każdego pokoju, stopniowe wykańczanie i meblowanie go. Mam nadzieję, że przyniesie to komuś pożytek. Może pozwoli uniknąć jakichś błędów, które pewnie w moim przypadku są nieuniknione...Mi natomiast to pisanie sprawi dużo frajdy i poniekąd będzie moim dziennikiem wyposażania mojego mieszkanka. Za kilka lat sobie do tego wrócę i przeczytam jak powoli, aczkolwiek mam nadzieję skutecznie, te puste pokoje stawały się częścią mnie, mojego świata, jak przeinaczały się w miejsce do życia. Internet jest teraz najlepszym źródłem przetrwania takich wspomnień, w tej czasoprzestrzeni nie zginę. A w życiu codziennym to wiadomo, usb może się zapodziać, zeszyt zgubić, zalać, zniszczyć. Tymczasem w necie wiele rzeczy trwa i trwa. A po za tym zdradzę też ukryty powód pisania bloga...mam nadzieję że ktoś doświadczony w projektowaniu wnętrz czy urządzania mieszkań będzie to czytał i może czasem wspomoże mnie małą radą...zobaczymy jak to z resztą będzie. życzcie mi powodzenia :D


póki co jednak nie próżnujemy. kolory ścian są tak ważne dla naszego codziennego samopoczucia. Póki co w moim wydaniu są szarawo białe. To nie jest śnieżna biel, wykonawca chyba troszkę przyoszczędził na dobrej farbie i teraz mam szaro-bure powierzchnie, które na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie po prostu brzydkich, jakby się przyjrzeć bliżej to nawet dołują, a po wpatrywaniu się w nie kilka minut odrzucają  :D Coś trzeba z tym zrobić, i to jak najszybciej. Nawet przed kupnem mebli do salonu, bo potem będzie można ewentualnie dobrać jakieś fajne dodatki. Kolory mają znaczenie - wiem to, potrafią człowieka wyciszyć, zdenerwować lub zrelaksować. Intuicyjnie zawsze wybieramy jasne barwy na pokrycie ścian, chyba nam się wydaję że powiększamy wtedy pokój, sprawiamy wrażenie jakby był przestronniejszy. Ja jednak tego błędu nie popełnię, będę miała żywo pomalowane mieszkanko, które będzie współgrało z moją wesołą naturą. Jest tyle pięknych barw, tyle ciekawych zestawień i połączeń. Trzeba korzystać z tego co daje nam rynek. A na stronie popularnego producenta farb do wnętrz znajduje się sprytny program, który podpowiada nam jakie wybrać farby do swojego mieszkania. Super sprawa!

UWAGA APEL: nie bójmy się kolorów, malujmy ściany na żywe i intensywne barwy! Należy tutaj pamiętać o kilku trikach projektantów wnętrz. Np. ciemne barwy wydają się nam bliższe, a jasne powierzchni wydają się być oddalone. Podobny efekt można uzyskać stosując gładkie lub chropowate powierzchnie. Sufit w bieli oznacza optyczne podwyższenie pokoju. Jeśli dysponujemy podłużnym pokojem, pomalowanie jego krótszych ścian na ciemne barwy sprawią, że pokój będzie wydawał się bardziej kwadratowy. Architekci wnętrz zalecają zdecydowane i modne odcienie umieszczać na elementach które łatwo można wymieniać, bez ponoszenia zbyt dużych kosztów, wraz ze zmieniającymi się trendami. Jet to w sumie rozsądne. Ja osobiście stawiam na przytulność, ciepłe i żywe kolory. Nie lubię tych sterylnych, szklanych, białych lub kremowych nowoczesnych wnętrz. Generalnie wydaję mi się że do takich aranżacji trzeba mieć ze 100 metrów kwadratowych :D Do salonu zatem planuje dać dojrzałą pomarańczę, a jedną ścianę, na której będzie powieszony telewizor ( jak go sobie kiedyś kupię ) pomaluje na gorzką czekoladę. Kuchnia to będzie kompilacja zieleni i cytrynowej żółci. Kiedyś widziałam jak połączono te kolory ze sobą, rozmazując je pacą i efekt był zniewalający. Chciałabym coś takiego uzyskać na ścianie gdzie będzie przymontowany blat, pełniący funkcję stołu. Sypialnia to miejsce relaksu więc zdecydowałam się na średni odcień błękitu. Nad łóżkiem namaluję sobie białego dmuchawca, który będzie dopełnieniem białych mebli- tak sobie to wymyśliłam. Korytarz i przedpokój.... hm, jeszcze nie mam pomysłu co do tych pomieszczeń. Łazienka to też wielka niewiadoma. Może ta wyprawa do ikei mi troszkę pomoże. To idę się szykować.

Do następnego napisania.